Nowi członkowie, kolejne wyzwania
DOT wspiął się na szczyt

Dolnośląska Organizacja Turystyczna nie jest elitarnym klubem, ale też nie każdy może do tej organizacji przystąpić. Nie mogą tego uczynić firmy, osoby i instytucje, które nie cieszą się dobrą opinią. Hotel w centrum Wrocławia, wytwórnia słynnej bolesławieckiej ceramiki, wypożyczalnia samochodów, forteczny park kulturowy, stadnina koni wraz z hotelem i restauracją oraz wydawnictwo prasowe przeszły weryfikację pomyślnie i stały się członkami DOT-u.
Zarząd, który zadecydował o powiększeniu składu członkowskiego DOT-u, obradował 4 września w zamku Grodziec koło Złotoryi. Kandydaci stawili się, jak jeden mąż, opowiadali o swojej działalności i odpowiedzieli na szereg pytań. Byli tacy, którzy wykorzystali prezentację jako dobrą okazję do autopromocji. Dobrze zrobili, bo w szeregach DOT-u są już tak różne podmioty świadczące usługi turystyczne, że mogą kooperować. Dotyczy to przykładowo wypożyczalni samochodów i hoteli. Ostatnio nie ma posiedzenia zarządu, żeby nie przyjęto do DOT-u kilku nowych członków. W większości to przedstawiciele biznesu turystycznego.
Osobiście obrady prowadził poseł Jarosław Charłampowicz, prezes DOT. A uczestniczyli m.in. wiceprezes Jerzy Ludwin (współwłaściciel pałacu Kliczków i wrocławskiego Hotelu Tumskiego) i dyrektor biura zarządu DOT, Rajmund Papiernik.
DOT się rozrasta, dlatego rozważana jest kwestia tworzenia oddziałów – sprawę omawiano podczas zebrania zarządu. Są też szanse, że powstanie Centrum Informacji Regionalnej. Ponadto miasto Wrocław chce przydzielić Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej bardziej atrakcyjną lokalizację na biuro zarządu.
- To może być jeszcze bardziej atrakcyjne miejsce od tego, jakie teraz mamy? - dziwili się członkowie zarządu.
Bo adres jest prestiżowy: ul. Świdnicka, czyli centrum Wrocławia (spacerkiem do Rynku w 15 minut, blisko dworzec kolejowy PKP i instytucje wojewódzkie). Ale siedziba na parterze z ogromną witryną przy ul. Kuźniczej, tuż obok gmachu głównego Uniwersytetu Wrocławskiego, to rzeczywiście adres wręcz doskonały. Jednak w DOT do przeprowadzki podchodzą ostrożnie. Lokal przy ul. Kuźniczej trzeba wyremontować, a DOT niedawno się przeprowadził, siedzibę wyremontował i na kolejny remont – znacznie kosztowniejszy niż w przypadku remontu obecnej siedziby – pozwolić sobie finansowo nie może.
Za pasem wizyta touroperatorów z Rosji, którą przygotowała DOT. Noclegi zaplanowano w zamku Kliczków, w Polanicy-Zdroju i w Karpaczu. Program jest tak napięty, że na zamek Grodziec przywieźć Rosjan się nie da, ale może uda się to przyszłym razem. Jest tu co pokazać turystom ze wschodu. Na przykład łóżko, w którym spał bardzo kontrowersyjny rosyjski polityk, Władimir Żyrinowski. W jednej z komnat zachowało się bowiem wyposażenie po reality show, które w zamku Grodziec nagrała jedna z rosyjskich stacji telewizyjnych. Żyrinowski, zabiegając o popularność, wziął w tym programie udział. Potem podobny program kręciło tutaj kilka innych stacji, m.in. szwedzka.
Ale to tylko epizod w bogatej historii zamku, którą opowiedział członkom zarządu DOT-u i gościom jego kasztelan, Zenon Bernacki. Jest duszą tego miejsca. Otrzymał w podziękowaniu za gościnę od członków zarządu DOT-u piękne wydanie „Pana Tadeusza”, wygląda bowiem jak jedna z postaci na okładce – oprowadza turystów ubrany w szlachecki kontusz. Kiedy o tym skojarzeniu został poinformowany, opowiedział błyskotliwie, jak ma to w zwyczaju: „O, tak, zwłaszcza opis biesiady bardzo do zamku pasuje”. I podkręcił wąsa. A że kuchnia na zamku Grodziec jest wyborna, przekonał się zarząd DOT-u, bo kasztelan nikogo bez obiadu nie wypuścił. Zaprosił też gospodynię z jednej z pobliskich wsi, która serwowała autentyczną potrawę z Polesia. Zamek Grodziec to miejsce, w którym odbywa się co roku Międzynarodowa Biesiada Zespołów Kresowych. DOT imprezę reklamuje w wydanym przez siebie niedawno przewodniku: „Odkryj smaki Dolnego Śląska”.
Marek Perzyński