Wójt miał pomysł, unia dała pieniądze
W kościele, w którym był tartak, powstanie muzeum i punkt widokowy

Sławomir Karwowski, wójt gminy Nowa Ruda (Dolny Śląsk), znalazł sposób, jak wykorzystać sensownie poewangelicki kościół w Ludwikowicach Kłodzkich. Wcześniej nie przynosił chluby władzy - był w nim m.in. tartak, sklep GS-u, magazyn, a ostatnio stał pusty. Obecnie nie straci funkcji sakralnej, ale będzie w nim Muzeum Ziemi Sowiogórskiej, a wieża posłuży turystom do celów obserwacyjnych.
Najważniejsze jednak, że przetrwał. Kościoły ewangelickie, które w większości opustoszały, gdy po II wojnie światowej wysiedlono z Dolnego Śląska Niemców, zaczęły popadać w ruinę, jeśli nie przejęli ich katolicy. Są takie, których uratować się już nie da. Niektóre zamieniane są ostatnio na różne centra kultury wiejskiej - dzięki środkom unijnym - tak jak poewangelicki kościół w Ludwikowicach Kłodzkich.
- Środki pochodzą z Regionalnego Programu Operacyjnego, priorytet Dziedzictwo Kulturowe - mówi wójt gminy Nowa Ruda, Sławomir Karwowski. - Dofinansowanie wynosi 70 procent.
Kaplica z ruchomą ścianką
Wójt nie chciał, żeby kościół zupełnie stracił funkcję sakralną. Znalazł na to sposób: z prezbiterium wydzielona zostanie kaplica. Z ruchomą ścianką. Gdy ksiądz będzie chciał odprawić mszę świętą - zostanie odsłonięta. Ale wejść do kaplicy da się przez cały czas - bocznymi drzwiami.
Obok jest ruchliwa droga Wałbrzych-Kłodzko, wiele osób z pewnością będzie chciało pomodlić się o bezpieczną podróż - uważa wójt. - A przy okazji wejdzie do muzeum, w którym wydzielimy część galeryjną - celem promocji miejscowych twórców.
Stara chata na wabika
Wójt przygotowuje jeszcze jednego wabika - przy kościele-muzeum planuje postawić typowo sudecką chałupę - jako zaczyn skansenu.
Kaplicę dostaną święci Krzysztof, Hubert i Florian - to ich postaci będą spoglądać z witraży w prezbiterium. Dodajmy, że postaci symboliczne dla przeszłości tego obiektu i teraźniejszości Ludwikowic Kłodzkich, to: św. Krzysztof - patron kierowców i podróżnych (kościół stoi przy ruchliwej drodze), Hubert – patron myśliwych (organizują w Ludwikowicach Kłodzkich dni kultury myśliwskiej na pograniczu polsko-czeskim), Florian - strzegący domostw od pożaru patron strażaków, którzy na polskiej wsi są liczącą się siłą, więc ich pominięcie dla miejscowej społeczności byłoby niezrozumiałe.
Czyli prezbiterium oddane zostanie kultowi, a nawa główna - kulturze. Wójt zbiera już eksponaty do muzeum. Będą tu ciągnąć eksploratorzy badający tajemnice Gór Sowich. Bo dzięki zabiegom wójta Karwowskiego, gmina Nowa Ruda stała się pełnoprawnym właścicielem ogromnej litografii przedstawiającej elektrownię w Miłkowie (dziś część Ludwikowic Kłodzkich). Po II wojnie światowej okoliczni mieszkańcy znajdowali w lesie w Miłkowie… trotyl. Hitlerowcy ulokowali tu fabrykę zbrojeniową - jej pawilony, niezabezpieczone, straszą w lesie. Jest hipoteza, że do swych celów hitlerowcy zaczęli przystosowywać (a może zdołali już przystosować) nieczynną tutejszą kopalnię. I że była to część gigantycznego kompleksu „Riese” - chodników, hal i pomieszczeń rytych w podziemiach Gór Sowich, których przeznaczenia wciąż nie znamy. Zachowało się tylko kilka budynków w Miłkowie, reszta to ruiny. Do lasu strach wchodzić - w wielu miejscach zapada się ziemia. Ale właśnie to niektórych przyciąga. Przyciągnie więc też litografia do Muzeum Ziemi Sowiogórskiej, która przedstawia Miłków w pełnym industrialnym rozkwicie - na początku XX wieku: elektrownia pod parą, kursujący pociąg towarowy, zaprzęgi konne, szereg budynków, po których nie ma dziś śladu. Litografia jeszcze niedawno wisiała w poradni „K” szpitala w Nowej Rudzie, a znaleziona została na jednym ze strychów w Ludwikowicach Kłodzkich. Z kolegą znalazł ją… Sławomir Karwowski, obecny wójt gminy Nowa Ruda. Miał wtedy z kilkanaście lat. Ojciec kolegi, lekarz, zaopiekował się litografią, i powiesił w szpitalu.
- poprzednia
- następna »»