Pogodzic turystykę z nieskażoną przyrodą
wpieknejdolinie@

Wszystko dzieje się tutaj wokół Rużycy, „królowej małych rzek”, której dolina jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Polsce. Ale nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, co bardziej przyciąga turystów: informacja, że właśnie stąd kardynał Karol Wojtyła wyruszył w 1978 r. na konklawe i pozostał w Rzymie jako papież Jan Paweł II, czy najpiękniejsze zakątki pogranicza północnej Wielkopolski i zachodniego Pomorza.
Nie przyjechałby tu bowiem Karol Wojtyła, gdyby nie uroki tego terenu: sosnowy bór, potoki jakby przeniesione z terenów górzystych, jary, zbocza porośnięte lasem bukowym, wrzosowiska. Ale to jego pobyt, zresztą dwukrotny, powoduje coraz większe zainteresowanie Rużycą, Piławą, Dobrzycą, Głomią i Płytnicą, które wpływają do Gwdy.Sześć lat temu Andrzej Tomajczyk, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Płytnica (na zdjęciu), który uważnie obserwuje zwiększający się tam ruch turystyczny, zaczął w Trzebieszkach prowadzić wypożyczalnię kajaków, potem kupił w pobliskiej Szwecji zrujnowaną zagrodę i zorganizował tam gospodarstwo agroturystyczne. Stąd blisko do źródeł Różycy. Na końcu tego szlaku wodnego, w Krępsku, Roman Świątek z Poznania zainwestował w gospodarstwo rybackie, także przyjmując miłośników agroturystyki. Razem z dwudziestoma mieszkańcami tej okolicy zorganizowali Lokalną Organizację Turystyczną „Dolina Gwdy”. Oddolnie. Zbuntowali się, mówi A. Tomajczyk, przeciwko niedocenianiu walorów tego terenu. Ale jednak dopiero po kilku latach doświadczeń pomyślano o współdziałaniu z samorządami okolicznych gmin...
Członkowie stowarzyszenia proponują m.in. pokoje gościnne, pola biwakowe, możliwość wypożyczenia sprzętu, rozpalenie ogniska, wyżywienie. Wśród wodniaków z całego kraju i z zagranicy nazwy tych miejscowości znane są coraz lepiej: Budy, Trzebieszki, Krępsko z „Agricolą” R. Świątka, Szwecja, Wrzosy z miejscem do biwakowania po zlikwidowanej harcówce, wyposażone m.in. w sanitariaty, Głowaczewo z pensjonatem nad Piławą, kortem tenisowym, basenem kąpielowym i placem zabaw dla dzieci, Ptusza, Kołatnik, Iłowiec, Nadarzyce, Czechyń. Można tu nie tylko płynąć kajakiem, ale wędkować i zbierać grzyby, szlakami i drogami wędrować pieszo i rowerami, przez lasy, do umocnień Wału Pomorskiego, atomowych schronów na byłym poligonie radzieckim w Bornem Sulinowie, czy do rezerwatów przyrody.
LOT „Dolina Gwdy”, której przewodniczącym zarządu jest A. Tomajczyk (wiceprezes R. Świątek wycofał się z tej organizacji, prowadząc nadal gospodarstwo rybackie i przyjmując gości) może być przykładem tworzenia organizacji turystycznych bez inspiracji urzędowych. W Wielkopolsce to jedyny taki przypadek: ludzie skrzyknęli się, aby rozwijać bazę turystyczną – proponować noclegi, punkty gastronomiczne, wypożyczalnie sprzętu – widząc szansę na dodatkowy zarobek. Taki tryb powoływania lokalnych organizacji turystycznych z pewnością wart jest naśladowania i promowania.
Są to jednak przedsięwzięcia tyleż oryginalne, co trudne. Niosą także niedogodności i zagrożenia, od samego początku. Dzisiaj dostrzegają to już członkowie „Doliny Gwdy”. Do tej inicjatywy od razu należało przekonać okoliczne samorządy, zwłaszcza, że teren działania LOT przekracza granice powiatów a nawet województw, wielkopolskiego i zachodniopomorskiego. Gminy i starostwa mają większe możliwości promowania turystyki, niż każdy przedsiębiorca w pojedynkę, a starostwa zapraszają, nawet nieodpłatnie, do udziału w targach turystycznych i giełdach.
- poprzednia
- następna »»