„Małe projekty” w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich
Wioska smaku ze szpinaku

W Morzęcinie Małym w gminie Oborniki Śląskie niedaleko Wrocławia, budowane jest Centrum Smaku i Tradycji. Wyrośnie na... szpinaku. To nie żart. Hasło promocyjne Morzęcina Małego brzmi właśnie „Wioska smaku ze szpinaku". A to za sprawą faktu, że paszteciki, naleśniki, sakiewki, pierogi, zapiekanki, lazanie, ciasto, rolada, zupa - wszystko to smaży się tu, piecze lub gotuje ze szpinaku lub z dodatkiem szpinaku. Nawet słodkie ciasto, choć wydaje się, że co jak co, ale szpinak niezbyt pasuje do deseru. I okazuje się, że to pomysł tynfa wart albo i więcej.
W szpinaku dobrze czuje się oczywiście królik, co docenili smakosze i spece od lokalnego produktu w ministerstwie rolnictwa, którzy z uznaniem spojrzeli na pasztet z królika ze szpinakiem z Morzęcina Małego i orzekli, że spełnia wszelkie warunki, by wpisać go na listę produktów w katalogu potraw, którymi województwo dolnośląskie chwali się jako m.in. dobrem historycznym. Kuchnia regionalna to jeden z elementów wielkiej układanki, jaką jest kuchnia narodowa, a więc jej kultywowanie to obowiązek patriotyczny. No i dobre pieniądze, jeśli potrafi się ją dobrze sprzedać.
Nieodłącznym elementem procesu sprzedaży jest marketing, czego gospodyniom w Morzęcinie Małym tłumaczyć nie trzeba. Wprost przeciwnie - inni mogą uczyć się na ich przykładzie, jak się to robi. I przekonują się, choćby podczas wizyt studyjnych, których celem jest krzewienie dobrych praktyk. Szpinak, niepozorne warzywo, którego wielu nie lubi, bo faszerowano nim ich w przedszkolu bez umiaru (bo zdrowe, ma jak sądzono dużo żelaza, aczkolwiek to dziś kwestia dyskusyjna), może stać się przepustką do wielkiej kariery. Marzenia się spełniają, jeśli są: pomysł, konsekwencja w działaniu i umiejętność budowania wspólnoty. Nie od razu Kraków zbudowano, o czym mieszkańcy Morzęcina Małego się przekonali. W urzędzie marszałkowskim we Wrocławiu, który jest dysponentem pieniędzy ma działania odnowy wsi, wcale do pomysłu budowy Centrum Smaku i Tradycji się nie zapalili. Mieszkańcom Morzęcina Małego udało im się ich rozpalić.
Najważniejszy jest lider, który przekona sąsiadów, znajomych i przyjaciół, że warto zainwestować swój czas, żeby dążyć do realizacji pomysłu. Mimo przeciwności. Grażyna Mazur, właścicielka sklepu i gospodarstwa agroturystycznego w Morzęcinie Małym, działa jak magnes. Notabene przepis na pasztet z królika to dziedzictwo jej rodziny. Po II wojnie światowej, gdy Dolny Śląsk przeżył całkowitą wymianę ludności - Niemcy musieli odejść, przyszli na ich miejsce Polacy, bo gdzieś trzeba było podziać ludność wysiedloną z Kresów zajętych przez Sowietów - z szansy budowania swego życia od podstaw niczym na Dzikim Zachodzie skorzystała babcia pani Grażyny z Tymbarka. Bo na tzw. Ziemie Odzyskane przyjechało też wielu mieszkańców Małopolski, w której jest wprawdzie ślicznie, ale skaliste grunty zmuszały do emigracji. Lebioda nie gardzi lichą ziemią, a mieszkańcy Małopolski nie gardzili nią, bo smakuje doskonale, jeśli umie się z niej zrobić użytek w kuchni. Przyrządza się ją podobnie, jak szpinak. Morzęcin Mały postawił na szpinak, więc lebioda z pasztetem musiała się pożegnać. Modyfikacja jest właściwie kosmetyczna i wartości historycznej pasztetu nie przekreśla, a wręcz przeciwnie. Elementem tradycji jest kontynuacja także w zmienionych warunkach, co czasami wymusza modyfikację, ale to istoty rzeczy nie zmienia.
Centrum jest w budowie, więc w Morzęcinie Małym stanął wielki namiot, w którym odbywają się pokazy, degustacje i warsztaty. W ofercie są m.in. warsztaty rękodzielnicze, kulinarne, wyprawa odkrywców, ogniska integracyjne, degustacja i nauka przyrządzania potraw tradycyjnych. Zajmuje się tym 12-osobowa grupa skupiona w Stowarzyszeniu „Koniczynka", ale kibicuje jej znacznie większe grono. Z Centrum Smaku i Tradycji korzystać będą członkowie Lokalnej Grupy Działania „Kraina Wzgórz Trzebnickich" także z Prusic, Trzebnicy, Zawoni, Wiszni Małej i Obornik Śląskich oraz miejscowi bezrobotni, dla których pasztet z królika i szpinaku stać się ma źródłem zarobku.
- Nie bylibyśmy tak zdeterminowani, gdyby nie chęć pomocy tym ludziom - mówi Grażyn Mazur. Fachowcy mają na to określenie: ekonomia społeczna.
Marek Perzyński