Turystyka popularno-naukowa
Szkoda, że nie promuje się turystyki poznawczej do placówek badawczych

Czy działalność instytutów naukowych i badawczo-wdrożeniowych może interesować „zwykłych zjadaczy chleba”? Czy mogą przyciągać turystów? Tak, mogą. Przykładem może być poznański Instytut Włókien Naturalnych.
Widuje się tam nawet takie popularne osoby, jak np. Urszulę Dudziak i Karola Starsburgera czy Irenę Jarocką i Wojciecha Fibaka, mieszkających wprawdzie za granicą, ale często bywających w kraju. Zaglądają do sklepu przy instytucie, który jest właściwie punktem badania zainteresowania rynku produktami wytwarzanymi np. z lnu czy konopi. Można tam kupić produkty, których technologię wytwarzania opracowano właśnie w IWN. W ofercie jest ich już ponad 400.
To ciekawe co dzieje się za zamkniętymi drzwiami
- Szkoda, że w Polsce nie promuje się turystyki poznawczej, do ośrodków badawczo-rozwojowych – mówi prof. Ryszard Kozłowski, dyrektor Instytutu. – Niemało jest przecież ludzi, którzy są ciekawi, co dzieje się za zamkniętymi zwykle drzwiami ośrodków czy pracowni naukowych, choćby – w przypadku naszego instytutu – jak to ze lnem bywa, od samego początku, od nasion, aż po wyroby finalne. Obywają się u nas lekcje organizowane przez szkoły, przyjeżdżają nawet zorganizowane grupy uczniów z zagranicy. Przypuszczam, że zainteresowanie Instytutem jeszcze się zwiększy, ponieważ ONZ i FAO ogłosiły 2009 r. Rokiem Włókien Naturalnych.
Wygrali konkurs pod patronatem królowej duńskiej
- poprzednia
- następna »»