Turystyka kulturowa, przystanek Jawor
Święto Chleba z siłą wodospadu – reaktywacja

Odzyskaliśmy Targi Chleba, tyle że jako Święto Chleba i Piernika. Dolnośląska Organizacja Turystyczna odnotowała to z satysfakcją, bo Jawor od lat jest jej członkiem. Przerwa trwała dwa lata, wydawało się, że impreza się nie odrodzi. A wróciła z siłą wodospadu, trwała trzy dni (29-31 sierpnia), przez rynek przewinęły się tłumy, wielu handlowców sprzedało wszystko, co miało na sprzedaż, miasto sprzedało swe atuty, a piekarze i cukiernicy z całej Polski to kupili. Jawor kreuje się na polską stolicę chleba.
Gdy człowiek je chleb codziennie, wtedy zdrowiem tryska niezmiennie. Chleb pracą nabyty bywa smaczny i syty. Tam gdzie jest chleb i woda, tam nie ma głoda. Kto chleba nie żałuje, ten nigdy nie traci. Kto chlebem gardzi, to nim Pan Bóg bardziej. Kto na ciebie kamieniem, ty na niego chlebem. Kto dobrze orze, ten ma chleb w komorze. Nie dospać trzeba, kto chce dostać chleba. To tylko kilka z wielu przysłów o chlebie, co pokazuje, jak wielką wartością w polskiej kulturze jest chleb. To nie tylko podstawa jadłospisu większości z nas, to element polskiej tożsamości. A tym samym kultury, budulca jednego z najważniejszych sektorów turystyki.
Cesarz się przeliczył
Jawor postawił właśnie na turystykę kulturową. Nic dziwnego, posiada kościół Pokoju, unikat, jeden z dwóch w świecie. Drugi jest w Świdnicy, też na Dolnym Śląsku. Oba powstały w niezwykłych okolicznościach, są budowlami wspaniałymi, wpisano je na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Otóż kościół Pokoju w Jaworze zbudowano tak, jak budowano na Śląsku... stodoły, ale wewnątrz aż bije po oczach przepych. I pomyśleć, że katolicki cesarz, który pozwolił wprawdzie zbudować kościoły Pokoju ewangelikom, był przekonany, że szybko się rozpadną. Nie mógł sobie odmówić przyjemności, żeby innowierców upokorzyć: nakazał, by kościoły Pokoju były z materiałów mało trwałych (drewno, glina, słoma), powstały poza murami miasta (w co trudno uwierzyć, bo są dziś w środku miast) i nie mogły mieć wież (bo te są symbolem godności, prestiżu i dostojeństwa). Pokój kojarzy się z chlebem, co w Jaworze zgrabnie wykorzystano, zwłaszcza że tutaj ulokował się jeden z większych zakładów piekarskich w Polsce. Stowarzyszenie, które zaczęło organizować Targi Chleba robiło to we współpracy m.in. ze Stowarzyszeniem Rzemieślników Piekarstwa RP. W Jaworze wybierano Piekarza Roku, organizowano konferencję rzemieślniczą w miejscowym teatrze, była okazja, żeby się nim pochwalić.
Tak Jawor zaczął kojarzyć się z chlebem, z czego potentat piekarski z Jawora skorzystał - otwierał sklepy m.in. we Wrocławiu pod marką „Chleb z Jawora". Niestety, drogi organizatora targów i potentata się rozeszły, bez wsparcia organizacyjnego i ideowego rzemieślników impreza straciła finansowy balans (rzemieślnicy branży piekarskiej i cukierniczej przyciągają sponsorów), pojawiły się głosy krytyczne, że targi w Jaworze przerodziły się w targowisko. Po 15. edycjach zaprzestano jej organizacji.
Niech pachnie, niech smakuje, niech trwa
- Potrzebowaliśmy dwóch lat, żeby imprezę przejąć, ale tak, by zapadła w świadomości rzemieślników jako element wzmacniający ich starania o pokazanie chleba jako wartości kulturowej. To jedyna droga, by budować postawę racjonalnych zakupów, co wiąże się z niemarnowaniem chleba, i by wskazać na piekarnie rzemieślnicze jako na miejsca, w których chleb wciąż piecze się według starych receptur, jest zdrowy i smaczny. Owszem, w sklepach wielkopowierzchniowych chleb kupimy zwykle taniej niż pochodzący z piekarni rzemieślniczej, ale czy drugiego dnia po kupnie jesteśmy w stanie rozkoszować się jego smakiem? Raczej nie. Wiele osób przestaje kupować chleb, bo jest niesmaczny. To zaś bije w całą branżę piekarską. Jeśli zginą małe, często rodzinne piekarnie, w których kunszt przekazuje się z pokolenia na pokolenie, zubożeje nie tylko przestrzeń ekonomiczna, ale i kulturowa. Przeciwdziałać temu możemy m.in. takimi imprezami, jak nasza - mówi Artur Urbański, burmistrz Jawora.
Jawor stał przed wiekami m.in. piernikami. W rynku jest kamienica, którą zdobi płaskorzeźba przedstawiająca złoty ul - należała do Lauterbachów, rodziny piernikarzy. Tutejsze muzeum ma okazałą kolekcję form piernikarskich, burmistrz wpadł na pomysł, by otworzyć w nim kawiarenkę piernikową (zdobią je pierniki, formy piernikarskie, stare zegary, zdjęcia ingrediencji, z których robi się ciasto piernikowe). Zwiedzający mogą samemu zrobić ciasto piernikowe, a potem pierniki upiec - podczas warsztatów w sali obok kawiarenki. Byłoby błędem, gdyby piernik pominąć organizując święto chleba. Młodzi adepci piekarstwa i cukiernictwa zdobili pierniki na oczach widzów, pachniało zamorskimi korzeniami i miodem. A na okrasę był Okrasa. Karol Okrasa. W telewizji pokazuje, jak Polska jest smaczna. To, co sprawdza się w telewizji, nie zawsze dobre jest na scenę, ale ten test Okrasa zdał. Na scenie występowali też goście m.in. z Berdyczowa na Ukrainie – partnerskiego miasta Jawora. A wieczorem występowały gwiazdy polskiej estrady, te z gatunku świecących mocnym światłem.
Do chleba pasuje kiełbasa, była z Podlasia. Już drugiego dnia z 600 kg nie został nawet plasterek, sprzedawczyni była zachwycona, pojechałaby do domu, żeby przywieźć więcej, gdyby Podlasie było bliżej. To pokazuje, jaką siłę handlową ma jaworska impreza.
Wielu odeszło z kwitkiem
Gospodarstwa agroturystyczne, dom kultury, Partnerstwo Kaczawskie (próbuje rozruszać turystykę w okolicy Jawora), wytwórcy pamiątek - dla nich w rynku było miejsce. Szczęściarze. Wielu odeszło z kwitkiem, burmistrz planuje otworzyć podczas kolejnej edycji Święta Chleba i Piernika sąsiednie uliczki, czyli kolejna edycja będzie.
-n Jestem długodystansowcem, planuję na 20 lat naprzód - mówi o sobie. Przyznaje, że warto wzmocnić siłę zajmującą się budowaniem marki miasta. Jedna osoba to mało. Przy terminie imprezy już jednak obstaje przy swoim, choć w tym okresie tak wiele się dzieje, że aż serce boli, bo trzeba wybierać. Ale piekarze i cukiernicy termin zaakceptowali, a ich słowo dla burmistrza - jakby to powiedział Pawlak z „Samych swoich" - droższe pieniędzy. Nic o nich bez nich. Choć raz Polak mądry po szkodzie.
Marek Perzyński