Tradycja jako narodowy kapitał
Polska turystyka pod znakiem bociana
Matejko namalował nam tak dni chwały, że na wielkie obrazy z dziejów Polski wciąż patrzymy jego oczyma. Polska wieś dostała wielkiego piewcę w osobie Chełmońskiego, którego „Bociany" zreprodukowano w milionach kopii i wciąż nam mało, bo autor potrafił uderzyć w patriotyczną nutę nie gorzej niż Chopin. Styka i Kossak przeszli do historii jako twórcy „Panoramy Racławickiej", która bije turystyczne rekordy oglądalności we Wrocławiu. Wielkie malarstwo historyczne jest nam potrzebne, więc trzeba wskrzesić zainteresowanie nim u współczesnych malarzy, bo doskonale pokazuje ono polskiego ducha, a turysta szuka emocji. Katarzyna Popińska z Wrocławia uświadomiła to sobie w Warszawie. Odtąd nie jest już w stanie przejść obojętnie obok bocianiego gniazda.
Rzeźbione bociany i koszulki z widokiem bocianów i napisem „Poland" to jedne z najlepiej sprzedających się pamiątek z Polski. Bo bociany są z Polską kojarzone. Nie tylko dlatego, że są biało-czerwone (mają białe upierzenie i czerwone dzioby), tak jak nasze barwy narodowe. Także dlatego, że większość bocianów - jak obliczyli naukowcy - ma polskie obywatelstwo. Owszem, jesienią wylatują do ciepłych krajów, ale wiosną wracają i bardzo się na ich powrót czeka. Tak stały się ilustracją polskiego losu. Polacy emigrują, ale ciągnie ich do Polski. Większość chce przyjechać choćby na święta. Bo nigdzie nie pachną one tak, jak w Polsce. Polski duch to najlepszy towar eksportowy. Turyści przyjeżdżają do Polski nie tylko po to, by zobaczyć zabytki, ale też - a bywa, że przede wszystkim - żeby zobaczyć, jak wygląda kraj, który wydał świętego Jana Pawła II, Fryderyka Chopina, Mikołaja Kopernika.
Polacy bociany kochają, mają one tutaj szerokie łąki, podmokłe tereny, przy domostwach dostają w prezencie gniazda - Polska to istny bociani raj. Wybetonowana Europa, z uregulowanymi rzekami, regularnie koszonymi łąkami patrzy zazdrośnie w naszą stronę, gdzie zielone łąki falują jak oceany, a nad nimi płyną niczym statki bociany.
I łąki, i bociany znalazły się na płótnach Katarzyny Popińskiej. Maluje dopiero od ośmiu lat, ale z sukcesami. Obrazy jej autorstwa wiszą w muzeach, hotelach, zajazdach. Nie tylko zdobią, ale i promują Polskę. Autorka związała się z Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego w Warszawie, którego kierownictwo promuje wśród malarzy - z powodzeniem - ideę malarstwa historycznego. Czyni to m.in. podczas plenerów, wzbogaca zbiory o tego typu dzieła, a nawet wspiera malarzy, żeby mieli... po prostu czym i na czym malować. Tym samym muzeum przyjęło rolę mecenasa.
Mecenat był niezwykle popularny wśród polskiej szlachty, magnaterii, duchowieństwa, a nawet mieszczaństwa. W kościołach, zamkach, pałacach zostało mnóstwo śladów takiej aktywności. Niestety, mecenasów sztuki obecnie ze świecą szukać, co widać zwłaszcza w nowo budowanych kościołach. Powszechna opinia głosi, że o gustach się nie dyskutuje, co daje prawo obywatelstwa w przestrzeni publicznej różnym szkaradom. Specjaliści od sprzedaży idei mówią, że rzeczywiście, o gustach się nie dyskutuje, tylko się je kształtuje. Sztuka też podlega modom. Można więc ponownie stworzyć modę na polskie malarstwo historyczne. Dziś już nie dla pokrzepienia serc, bo ojczyznę mamy wolną, wolnością umiemy się cieszyć i wbrew pozorom potrafimy ją doskonale zagospodarować. Ale z radości serca. I dla tradycji. A tradycja to ogromny kapitał Polski.
Marek Perzyński