Wielkie podróże i wypady weekendowe
Odkrywanie świata dla siebie

- Niejednemu wydaje się – mówi Mariusz Reweda z Poznania – że ciekawa podróż musi prowadzić daleko, do egzotycznych krajów. Tymczasem nieraz wystarczy pojechać całkiem blisko, do sąsiedniego miasteczka, nad pobliską rzekę, czy trochę dalej, choćby do Czech, do Pragi, ale nie główną drogą, lecz np. szutrową, aby zobaczyć to, czego nie widać z szosy czy z autostrady: pałacyki, zameczki, dworki, zabytkowe wiadukty kolejowe, czy stare kamienne mosty.
W dniach weekendu rajdy terenowe odbywają się w Polsce od lat, m.in. ekstremalne, gdy trzeba pokonać rzekę w poprzek, zahaczyć o jakieś błota. Po bezdrożach. Są ludzie, którzy mają frajdę jeżdżąc po dziurach, po kałużach. Amatorów takich podróży w kraju jest coraz więcej. Mariusz Reweda i Iwona Kozłowiec z Poznania od 2004 r. proponują jednak inne trasy, takie, gdzie po drodze coś ciekawego można zobaczyć. Wykorzystując drogi publiczne, np. gminne, warto przecież przemierzyć choćby Puszczę Notecką. Obejrzeć zagubiony wśród drzew kościółek, chatę, przysiółek. Można poczuć się odkrywcą zagubionej w lasach wioseczki, zapomnianej podworskiej alei.
Nie potwierdza się obiegowa opinia, że dla takich podróży trzeba koniecznie kupić drogi samochód terenowy, wydać wiele tysięcy euro. To trochę mit. Do jazdy terenowej, do odbycia takich podróży z pewnością wystarczy niezbyt drogi samochód z napędem na cztery koła. Zresztą niektórzy amatorzy takich podróży mają auta autorskie, które zbudowali własnymi rękami.
- Pierwsza samodzielna podróż zaprowadziła mnie w 1999 r. do Indii. Samolotem… - wspomina pan Mariusz. – Wszystkiego trzeba było uczyć się samemu, nie było przecież doradców, choćby takich, jak teraz ja z Iwoną, ani poradników w Internecie. Indie były też celem naszej pierwszej dalekiej podróży samochodowej, w 2003 roku. Rok później zaczęliśmy organizować podróże komercyjne. Wcześniej jednak byliśmy w Niemczech, w Bawarii, na targach podróżniczych. Zobaczyliśmy tam chyba 1500 aut przystosowanych do jazdy terenowej, którymi na te targi przyjechali ludzie niemal z całej zachodniej Europy. Zaczynaliśmy jednak od wypadów weekendowych, po Polsce. W 2006 roku jako jedni z pierwszych w kraju zorganizowaliśmy wyprawę zagraniczną. Nastawiamy się nie na pokonywanie ekstremalnych tras, lecz na odkrywanie dla siebie takich miejsc, które są rzadko odwiedzane przez turystów. Właśnie to do dzisiaj proponujemy naszym klientom. Trasę dokładnie opisujemy w ofercie. Oczywiście, najpierw sami ją sprawdzamy, poznajemy warunki drogowe, noclegowe, żywieniowe.
- W czasie podróży informuję przez radio CB – mówi pani Iwona – o ciekawych obiektach historycznych czy przyrodniczych, aby klienci „złapali” kontekst terenu, na którym się znajdujemy. Coraz więcej ludzi dopada bakcyl podróżowania. Wielu naszych klientów po powrocie z podróży, na które wybrali się z nami, organizuje swoje kolejne wyprawy już na własny rachunek, często z dziećmi, ze znajomymi. Informacje o propozycjach na rok 2011 można znaleźć na naszej stronie: www.kilometr.com.
(zr)