Promował Łowicz Chopin, dziś promują... aniołowie i…
„Matki Boskie Łowickie” Adama Głuszki

Łowicz? Piękne stroje ludowe, które można zobaczyć podczas Bożego Ciała. To pierwsze skojarzenie. Folklor jest tu wciąż żywy, można przekonać się o tym nawet w... katedrze. Na ołtarzach leżą łowickie pasiaki. Identyczne noszą anioły i Matki Boskie Adama Głuszka, ludowego rzeźbiarza z wsi Dąbrowice koło Skierniewic.
Rzeźbi na oczach widzów, ubrany w łowicki strój ludowy, na różnych targach, spotkaniach promocyjnych i podobnych imprezach, mających zachęcić do przyjazdu do Łowicza.
Szczególną sławę Głuszkowi przyniosły „Matki Boskie Łowickie”, oczywiście ubrane w stroje ludowe. Jak ta lala farbami akrylowymi wymalowane są też jego anioły. Wszystko na ludową nutę.
Bo to nuta prawdziwa, swojska, sprawdzona. Pobrzmiewa w utworach Fryderyka Chopina, Józefa Chełmońskiego, Władysława Reymonta. Byli wielkimi ambasadorami łowickiej kultury. Nic dziwnego, że jest powszechnie znana, co wielu irytuje, bo to nie jedyny region w Polsce, gdzie tradycje ludowe są wciąż żywe. One nie miały jednak takiego szczęścia do promotorów, jak Łowicz.
Chopin „malował” przy pomocy dźwięków - muzyka przywodzi konkretne obrazy wiejskich chałup, tańców ludowych, charakterystycznego mazowieckiego krajobrazu, z wierzbami płaczącymi w tle.
To, co Chopin robił przy pomocy klawiatury, Chełmoński robił pędzlem. Ten wybitny polski malarz urodził się w Boczkach pod Łowiczem.
Opisem życia na łowickiej wsi zajął się zaś Władysław Reymont, tak dobrze, że dostał za to literacką nagrodę Nobla. „Chłopi” mają rangę epopei chłopskiej, wspaniały utwór, który pokazuje, że życie wiejskiej ludności w Polsce wiązało się organicznie z porami roku. Co ciekawe, komisja, która przyznała Reymontowi nagrodę, nie znała polskiej wersji powieści, lecz niemiecką. Jej literackiego szlifu dokonał Carl Hauptmann, Dolnoślązak, mieszkaniec Szklarskiej Poręby, brat Gerharta Hauptmanna, laureata literackiej nagrody Nobla, którą dostał za dramat „Tkacze”.
Reymont, podobnie jak Adam Głuszek, pracował na kolei. Głuszek był maszynistą, rzeźbił po pracy. Anioły, Matki Boskie, ptaki, płaskorzeźby przedstawiające sceny związane z obrzędowością doroczną. Jest samoukiem. Ale utytułowanym. W 2002 r. dostał Nagrodę Kolbergerowską. Należy do Stowarzyszenia Twórców Ludowych (od 1987 r.). Nie odkłada dłuta nawet, gdy z kimś rozmawia. Czas to pieniądz, a on rzeźby sprzedaje drogo. Jego córka, syn i synowa też rzeźbią.
Marek Perzyński