Lokalna Grupa Działania rzuciła do boju w walce o turystę to, co ma najcenniejszego – folklor
Biskupizna z Wielkopolski podbija Wrocław

Mieszkańcy Biskupizny wyplatali nadwozia z wikliny, czczą św. Walentego, kobiety zdobią głowy cudnymi nakryciami głowy, ale sztywnymi, jakby ściął je syberyjski mróz. Jednym słowem wspaniała kraina, a jednak nawet dla wielu mieszkańców Poznania jest egzotyczna jak kosmos, choć to mikroregion folklorystyczny Wielkopolski. Wprawdzie Talmud uczy, że nikt nie jest prorokiem we własnym kraju, ale dla miłośników Biskupizny to żadne pocieszenie, więc założyli Lokalną Grupę Działania i ruszyli w świat z promocją. W lutym zawitali na targi turystyczne do Wrocławia.
- Wrocławianie mają do nas około 120 km, czyli tyle, co do wielu atrakcji w swym regionie, problem jednak w granicy mentalnej, którą staramy się przełamać - mówią mieszkańcy Biskupizny.
Biskupi z gestem
Skąd nazwa Biskupizna? Od biskupów poznańskich. Do okresu rozbiorów należało do nich miasto Krobia, które jest stolicą Biskupizny. Skupia 12 wsi w południowo-zachodnim skraju Wielkopolski, po południowo-wschodniej i północno-wschodniej stronie Krobi, a ich wyróżnikiem są obrzędy ludowe, specyficzny język i stroje biskupiańskie. Piękne i bardzo bogate. Biskupi mieli gest, na terenie Biskupizny szybciej niż gdzie indziej uwłaszczono chłopów, którzy zaczęli dysponować sporymi majątkami ziemskimi, więc stać ich było na drogie, wyszukane tkaniny i krawców.
Strój kobiecy jest w kolorach tęczy, jednak nie przejaskrawiony. Na głowie: śnieżnobiała, tiulowa kopka ze skrzydłami, pięknie haftowana białym haftem i na sztywno krochmalona. Na szyi kryz, z którym kontrastuje kilka sznurów czerwonych korali, zawiązanych szeroką wstążką - białą lub różową. Spódnica ze stanikiem w pastelowych kolorach, ułożona na kształt krynoliny kilka mocno pofałdowanych spódnic, pod nimi także pofałdowana wykrochmalona halka w białym kolorze. Tę „krynolinę” zdobi piękny fartuch, dawniej biały z koronką, później w kwiaty i z koronką, ale z różnych okazji może być on kolorowy, jedwabny. Na nogach czarne wysoko sznurowane buty.
Z fasonem noszą się też panowie, którzy w święta przywdziewają fioletowo-czerwoną kurtkę bez kołnierza (gwarowo określaną jako „czerwona jaka”), zapinaną pod szyją czarną kamizelkę („westka”), specjalnie mały kołnierzyk ozdobiony różową kokardką („świtek”), białe spodnie (obecnie bufiaste), czarne buty z cholewami i czarny kapelusz o specyficznym kroju.
Chłopców ubierano tylko na czarno, za to dziewczęta to prawie kopie matek. Prawie - bo kopki noszące przez dziewczęta nie mają skrzydeł.
Za to skrzydła rosną patriotom lokalnym. Bo dzieci chętnie zakładają stroje ludowe, więc jest nadzieja, że Biskupizna nie zaginie. Gdy patrioci promują Biskupiznę na targach turystycznych, dzieci w strojach ludowych maszerują za kapelą biskupiańską, która jest złożona z dwóch muzyków: dudziarza i skrzypka.
Skrzypce nie wymagają omówienia, bo są znane z salonów, sal koncertowych i szkół muzycznych. Z dudami jest inaczej. W zasadzie to ostro brzmiąca szałamaja, która otrzymuje powietrze nie bezpośrednio z ust, lecz ze skórzanego worka. Dudy mają azjatycki rodowód, w Europie zadomowiły się w prawdopodobnie już średniowieczu. Ich europejska odmiana składa się ze skórzanego mieszka i rurki do wdmuchiwania powietrza lub małego mieszka i piszczałek. Ten jeden instrument wystarczył na Biskupiźnie, żeby dobrze się bawić, ale lepsze jest wrogiem dobrego i do dud dołączyły potem skrzypce.
Region i do tańca, i do różańca
A Biskupizna to region mocno rozrywkowy. Mieszkańcy wykorzystują każdą okazję, żeby ruszyć w tan. Uporządkowany, jak przystało na znaną z porządku Wielkopolskę. Zawsze i wszędzie przestrzegano biskupiańskiego cyklu tanecznego: „wiwat”, „przodek” i „równy”. Co więcej, każdy taniec rozpoczynano śpiewem solowym lub zbiorowym bez muzyki.
Nie ma lepszej okazji do zabawy, niż święto. W kulturze ludowej Biskupizny wiele zwyczajów jest organicznie związanych z obrzędami religijnymi, począwszy od chrzcin, poprzez zaręczyny („średziny”), wesele, po odprawę pogrzebową. Do tego dochodzą zwyczaje i obrzędy, z których wiele sięga czasów przedchrześcijańskich, np. podkoziołek (ostatki), dożynki (święto plonów), winiec (wręczenie tradycyjnego wieńca gospodarzowi), katarzynki (zabawa przed rozpoczęciem adwentu). Uroczystości kończone są odśpiewaniem pieśni rozpoczynającej się od słów „Pługu mój pługu”, która zyskała rangę hymnu biskupiańskiego.
- poprzednia
- następna »»