Pomysł Inowrocławskiej LOT
Kawa po franciszkańsku czyni turystyczne cuda

Największe relikwie krzyża w Polsce
Ducha reformacji skutecznie przepędzili z Pakości zakonnicy. Franciszkanów - reformatów sprowadzono tu w 1631 r. Bracia św. Franciszka wciąż są tu obecni, z przerwą wymuszoną przez władze pruskie. Skasowali klasztor w 1838 r. W wyniku polityki władz pruskich Kulturkampfu duże kłopoty miały też zakony na rdzennych niemieckich terenach Prus. Jednak na Kujawach i w innych rejonach Polski Prusy były państwem zaborczym i decyzję o kasatach przyjęto jako rodzaj szykany narodowej. Franciszkanie wrócili do Pakości dopiero w 1971 r. Dobrze pracują. Prowadzą parafię, opiekują się słynną Kalwarią Pakoską (obszar 34 ha) i pilnują jak źrenicy oka relikwii drzewa krzyża, na którym skonał Chrystus. Bo złodziej nie uszanuje dziś nawet świętości. Ukradł relikwie drzewa Krzyża Świętego dominikanom w Lublinie, wówczas największe w Polsce. Odtąd największymi są te w Pakości. Franciszkanów nie paraliżuje jednak strach, że i po nie sięgnie świętokradcza ręka, nie zamknęli relikwii w sejfie czy skarbcu, argumentując, że są po to, by prezentować je publicznie. Są za szybką, w sporym rozmiarze krucyfiksie, który złociście lśni i można ująć go w dłonie, udając się na kalwaryjskie ścieżki w Pakości. O. Konstantyn Sokołowski, którego poprosiłem o zaprezentowanie relikwiarza, uczy dzieci religii w szkole i sieje radość. Zapytany, z jakiej jest gałęzi franciszkańskiej, zrozumiał intencję w lot i odparł, że franciszkaninem, po prostu. Z habitu wywnioskowałem, że jest franciszkaninem brązowym, a on przyznał mi rację i dorzucił taką historyjkę z przymrużeniem oka: Do malarza przyszedł przełożony franciszkanów konwentualnych i zlecił mu namalowanie portretu świętego Franciszka, ale zaznaczył, że tego właściwego - w habicie franciszkanów konwentualnych. Malarz przyjął zamówienie, wkrótce do jego drzwi zapukał gwardian klasztoru franciszkanów brązowych i też poprosił o portret św. Franciszka - ale tego właściwego, w habicie franciszkanów brązowych. I temu zamówieniu malarz obiecał sprostać. Nie zabrał się jeszcze do pracy, gdy złożył mu wizytę gwardian klasztoru kapucynów i też poprosił o portret założyciela swego zakonu - św. Franciszka, ale tego właściwego, w habicie kapucyńskim. Malarz namalował jeden obraz, po odbiór którego zaprosił wspólnie zleceniodawców. Co zobaczyli? Św. Franciszka w wannie, obok którego na wieszaku wiszą trzy habity.
I pomyśleć, że do Pakości ściągnęła mnie tylko kawa.
Marek Perzyński
- «« poprzednia
- następna